Do Leszna przyjechałam kilka lat temu w jednej, ważnej misji – chciałam znaleźć dobrą pracę i niezłe warunki zatrudnienia, na jakie w mojej rodzinnej miejscowości nigdy nie mogłabym liczyć. Pochodzę ze wsi, której liczba mieszkańców nie przekracza 2000. W naszej osadzie nie ma żadnych zakładów pracy – jest jedynie szkoła podstawowa, kilka sklepów, kościół i przychodnia. Znaczna część mieszkańców pracuje w rolnictwie, a pozostali są albo bezrobotni albo dojeżdżają wiele kilometrów do swoich miejsc pracy.
Od Leszna dzieli moje miejsce zamieszkania około 70 km. Jest to dość duża odległość jak na codzienne dojeżdżanie do pracy, dlatego chcąc nie chcąc musiałam przeprowadzić się do miasta i tym samym opuścić rodzinne strony. Przez pierwsze tygodnie poszukiwania zatrudnienia mieszkałam w mieszkaniu swojej kuzynki, a jak tylko udało mi się zdobyć pracę od razu wynajęłam sobie niewielki pokój u pewnej starszej pani.
Dość szybko udało mi się otrzymać propozycję zatrudnienia na stanowisku asystentki handlowej, asystent handlowy Leszno. Nie jest to moja praca marzeń, ale dobrze, że w ogóle jest. Wielu znajomych z mojej miejscowości nadal przebywa na bezrobociu, podczas gdy ja mogę się pochwalić stałym źródłem dochodu.
Za jakiś czas, gdy uda mi się odłożyć trochę grosza na pewno wyniosę się ze stancji od pani Jadzi do jakiegoś osobnego mieszkania. Wynajmę niewielką kawalerkę i zacznę na dobre urządzać się w Lesznie.