Dzisiaj o 14.00 mam zaplanowane spotkanie z klientem, z którym do tej pory przeprowadziłam już kilka udanych transakcji. Zazwyczaj bardzo się cieszę, gdy klienci wracają do nas po jakimś czasie i na nowo zlecają jakieś prace, bo to oznacza, że zarówno praca asystentów handlowych, jak i praca całej firmy przypada odbiorcom do gustu. Niestety, w przypadku pana Janusza mój nastrój jest zupełnie inny i gdybym tylko mogła, na pewno odwołałabym to spotkanie. Parę razy próbowałam na rozmowę z panem Januszem wysłać jakiegoś kolegę, jednak klient za każdym razem prosi o kontakt ze mną i zastrzega, że jego zlecenie mam prowadzić wyłącznie ja. W obliczu takich wymagań szef działu prawie siłą zmusza mnie do tego, bym zajęła się naszym majętnym kontrahentem, asystent handlowy Bielsko-Biała.
Pan Janusz jest bardzo zamożnym panem, na oko sześćdziesięciopięcioletnim, który uważa, że nadal wygląda jak młody bóg i może podobać się kobietom. Wdzięk i czar młodości uleciał, ale romantyczna dusza lowelasa nadal trwa w ciele pana Janusza. Za każdym razem, gdy udaję się na spotkanie z klientem, obawiam się wszystkiego co najgorsze. Pan Janusz zwykł traktować nasze spotkania nie jak rozmowy biznesowe, a jak szalenie romantyczne randki, na których co chwila rzuca pod moim adresem słodkie komplementy. Podczas jednego ze spotkań otrzymałam nawet propozycję zamążpójścia, którą w najmilszy znanym mi sposób odrzuciłam. Pan Janusz był niepocieszony, jednak jak widać nie zaprzestał konkurów. Aż boję się co mnie czeka tego popołudnia!
Dodaj komentarz